Nie wyszło, niestety, Markowi Plawgo. Inna sprawa, że jakoś strasznie chyba na ten medal nikt nie liczył - nie da sie ukryć, że przepaść pomiędzy biało- a czarnoskórymi biegaczami stale się powiększa. Niemniej, Marek w swoim wyścigu finałowym przybiegł dopiero na siódmym miejscu. Szkoda.
Dzisiaj, tuż po sukcesie Leszka Blanika, swoją przygodę z Igrzyskami zakończył także Marcin Dołęga. Do medalu było bardzo blisko, ostatecznie zakończył na przeklętym miejscu czwartym. Miał sporo pecha i przeciwnika, Białorusina Andrieja Aramnau, który postanowił bić dziś rekordy na każdym możliwym polu. Spory zawód, bo pokładane w sztangiście nadzieje były naprawdę duży - niektórzy przebąkiwali nawet o medalu. Cóż jednak począć. Uczymy się cieszyć małymi rzeczami, remisami i zwycięstwami "po horrorze".