Wayne Rooney przesłuchany w sprawie...oplucia

Ludzka cierpliwość ma swoje granice, a Wayne Rooney zresztą nigdy nie kojarzył nam się z oazą spokoju. Tym samym, doniesienia o jego ślinowym ataku na jednego z paparazzich przyjmujemy jedynie z lekkim uniesieniem brwi. Dziwimy się bowiem, że ktoś, kto najpierw sprzedaje za grube pieniądze swoje prywatne życie do gazet (patrz: ceremonia ślubna Wayne'a oraz jego żony, Coleen), nie może później znieść stałej przedstawicieli tych gazet obecności. Z drugiej strony, wiadomo, że trzymanie nerwów na wodzy udaje się tylko nielicznym, do grona których narowisty Anglik najwyraźniej nie należy.  

Całe zamieszanie wybuchło parę dni temu, kiedy to podobno Rooney opluł fotoreportera, czyhającego na piłkarza pod restauracją. Wayne stracił panowanie nad sobą w momencie, gdy natarczywy paparazzo chciał zrobić zdjęcie jemu i jego małżonce. Obśliniona ofiara czym prędzej wezwała policję, która z kolei krewkiego futbolistę przesłuchała.

Według angielskiego prawa, ów czyn został zakwalifikowany jako drobne przewinienie, piłkarz uniknął zatem kary śmierci i stracenia. Rzecznik gwiazdora Czerwonych Diabłów uspokajał wręcz, że jego klient nie został nawet aresztowany. Nie zmienia to faktu, że następnym razem Wayne pomyśli zapewne dwa razy zanim soczyście potraktuje kogokolwiek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.