Kolejny brazylijski Ron tyje

Wierzcie albo nie, ale ten kulkowaty stwór na zdjęciu to ni mniej, ni więcej, a niegdyś bezsprzecznie największy czarodziej futbolu na naszej planecie, mistrz świata i i gwiazdor wybitnej przecież reprezentacji Canarinhos, Ronaldinho. Cały czas, choć - jak podejrzewają Ciacha i nie tylko - już niedługo zawodnik FC Barcelony ewidentnie nie jest w formie. Przykre to, że zarabiający na życie swoim ciałem i fizycznością sportowiec dopuszcza do takich zaniedbań. Ciężkie miliony dolarów, które już zgarnął na przestrzeni swojej kariery, najwyraźniej mu wystarczają. Po co się więcej starać?  

Ronaldinho jest kolejnym już po Ronaldo i Adriano członkiem ekipy Canarinhos, który potwierdza hipotezę na temat podwyższonej tendencji do tycia graczy z tego kraju Ameryki Południowej ( dawno temu zaczęłyśmy dostrzegać pierwsze tego symptomy ). Pewne jest, że ci panowie nie ćwiczą samby po godzinach ani nie zużywają sprzętu na morderczych treningach. I, jak widać, bystrego ciachowego oka nie zmyli nawet luźna koszulka i workowate spodnie. Nawiasem mówiąc - całkiem niefajne (mamy kandydata na kolejnego modowego kryminalistę). A może Ronaldinho po prostu brakuje kobiecej ręki - jako jeden z nielicznych sławnych piłkarzy Brazylijczyk nie wygląda jeszcze na usidlonego.

Zdjęcia zostały wykonane ostatnio na meczu, z którego dochód przeznaczono na cele charytatywne - pomoc dzieciom chorym na raka. Takie inicjatywy zawsze się chwali.

Żeby jeszcze od czasu do czasu Ronaldinho podzielił się z kimś swoim posiłkiem - na pewno na dobre by mu to wyszło.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.