Jak to było: Holandia odpadła z Euro!

Zza opuchniętych od płaczu powiek, z czerwonymi nosami i kołyszącym odruchem skrzywdzonych dzieci, patrzymy na wczorajszo-dzisiejsze doniesienia i nadal nie możemy uwierzyć w to, co się stało. Holandia - nasza Holandia - po stosunkowo słabym w ich wykonaniu występie przegrała wczoraj z Rosją 3:1 i odpadła z dalszej rywalizacji w Euro. Najgorsze jest to, że same taki wynik złowieszczo przepowiedziałyśmy . Czy możemy to cofnąć?  

Chyba nie, a nawet jeśli to byłoby możliwe, to i tak nic by sie raczej nie zmieniło. Bo Holandia, która widzieliśmy wczoraj, to nie był ten sam zespól, który w przepięknym stylu wygrywał swoje mecze w fazie grupowej. Czy zawiodła taktyka van Bastena, czy zadecydowała słabsza dyspozycja van der Vaarta, czy to po prostu zasługa rosyjskiej grupy natarcia, złożonej z graczy o doskonałym wyszkoleniu technicznym, niezwykłej pewności siebie oraz bardzo silnej psychice - trudno powiedzieć. Najprawdopodobniej rezultat wynikał z połączenia tych i wielu jeszcze innych czynników. Jedno jest faktem - Oranje już na Euro swoich pięknych zagrań nam nie pokażą.

Choć nie można powiedzieć, że brakowało emocji. Nawet van Bastenowi zdarzyło się w rozgorączkowaniu unieść brew. Sam fakt, że doszło do dogrywki, w której Rosjanom udało się wbić dwa gole w przeciągu zaledwie czterech minut (brawo Arszawin, brawo Torbiński) świadczy o interesującym przebiegu spotkania. Ze strony holenderskiej nie zawiódł van Nistelrooy, który rozegrał prawdopodobnie swój najlepszy mecz na tych ME, oraz niesamowity Edwin van der Sar, który dosłownie czarował w swojej bramce. Gdyby nie on, Pomarańczowi zapewne straciliby dużo więcej goli. Do nietypowego zdarzenia doszło też w regularnym czasie gry, kiedy to sędzia cofnął przyznaną wcześniej przez siebie drugą żółtą kartkę dla Kołodina. Arbitrowi gratulujemy odwagi cywilnej i umiejętności przyznania się do błędu.

Ogrom wrażeń nie zmienia jednak faktu, że jesteśmy zawiedzione Oranżowymi, których spodziewałyśmy się zobaczyć co najmniej w półfinale. I pomyśleć, że dla nich wyrzekłyśmy się własnej tożsamości narodowej. Natychmiast to cofamy i mamy nadzieję, że nie jest za późno, by przyjąć jakieś inne obywatelstwo - najlepiej kraju, którego reprezentacja potrafi wygrać nawet pod presją.

Teraz cała nadzieja w Hiszpanach, ale wolimy nie zapeszać. Najwyraźniej sympatia Ciach jest jak pocałunek śmierci.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.