NIemcy i Portugalia - jak to było

To, co miało miejsce na wczorajszych ME, wcale nam się nie podobało. Nasi faworyci i jedna z najlepiej wyglądających ekip na Euro odpadła z dalszego udziału w turnieju po walce z (również całkiem przystojnymi, przyznajemy) Niemcami. Tym samym chłodny, nieco nudny futbol wziął górę nad radosną, ciekawie i widowiskowo rozgrywaną piłką, i to w stosunku 3:2. A co najważniejsze - przynajmniej dla dużej części z Was - na turnieju nie zobaczymy już Cristiano Ronaldo, który wcale a wcale nie potrafił wczoraj pomóc swojemu zespołowi. Nie ma jednak dwóch zdań co do tego, że mecz przebiegał na naprawdę wysokim poziomie. Do ostatniej chwili Portugalia miała szanse na wyrównującego gola, a gdyby doszło do karnych...Zobaczmy jednak, jak to wszystko w ciachowych oczach wyglądało. A było na co patrzeć.  

Mecz zaczął się dość przeciętnie dla obydwu drużyn i początkowo jedyną przewagą, jaką można było dostrzec na boisku, była znaczna różnica wzrostu pomiędzy Niemcami a Portugalczykami. Ci pierwsi wyglądali jak olbrzymi, ci drudzy jak karzełki. Dziwiła nie tak imponująca jak w fazie grupowej gra panów z Półwyspu Iberyjskiego, ale miałyśmy nadzieję, że wkrótce odwróci się karta.

Przeliczyłyśmy się jednak. Najpierw, w 22. minucie, bramkarza Ricardo (nawiasem mówiąc, beznadziejnie się zachowującego przez całe spotkanie) pokonał "Bestia" Schweinsteinger, potem, 4 minuty później, po asyście tego samego tlenionego blondyna, piłkę wpakował do siatki głową Miroslav/Mirosław Klose. Oczekiwanych po nim salt i fikołków jednak nie było, a szkoda. Bardzo radośnie, ale w irytujący, nieco arogancki sposób, zachowywał się natomiast po trafieniu Bastian S. Cóż, miał do tego pełne prawo.

Osobnym zajęciem było dla nas obserwowanie Cristiano Ronaldo, który raczej średnio spełniał pokładane w nim nadzieje. Patrzyłyśmy, jak sfrustrowany wymachuje rączkami, kiedy Simao nie wykorzystuje jego akrobatycznego podania piętą, ze smutkiem stwierdzałyśmy, jak z każdą minutą usteczka Crisa coraz bardziej wyginały się w kształt podkówki, było też wyrażające zawód nadęcie policzków. Wreszcie, w 34. minucie, gwiazdor zaliczył swojego pierwszego popisowego, wysoce teatralnego nurka. Sędzia jednak nic sobie z owej przewrotki nie zrobił.

W 41. minucie znów zaświtała nadzieja. Nuno Gomes, z pomocą niemieckiego kolegi Metzeldera, zdobył dla swojej ekipy gola kontaktowego. Fakt, że zrobił to właśnie on, sprawił nam tym większą przyjemność. Lubimy patrzeć na pełną zacięcia twarzyczkę Nuno.

Po przerwie miało zrobić się lepiej, ale tak się nie stało. Niemcy nadal dominowali, choć Portugalczycy zaczęli jakby nareszcie dawać z siebie wszystko. Szczególnie nasz Ronny, który w 46. minucie nareszcie zrobił o, co mu tak doskonale wychodzie, a mianowicie padł na murawę, rzucił okiem na sytuację na boisku, po czym zaczął turlać się w konwulsjach przed oczami sędziego. To widowisko, sztuka w jednym akcie, bo nie tylko już pojedyncza scenka rodzajowa, było odegrane na piątkę (choć szybkość reakcji powinna być wyższa), uczciwość CR7 oceniamy jednak na jedynkę.

W 62.minucie, gdy po kolejnym rzucie wolnym Schweinsteigera gola zdobył Michael Ballack, już wiedziałyśmy, że jest po Portugalczykach. I choć ci ostatnim zrywem Naniego (który, ogólnie rzecz biorąc, co chwilę popełniał jakieś fatalne błędy) i Postigi zdobyli jeszcze drugą dla siebie bramkę, to wszystko, na co było ich stać w tym meczu.

Zabawne było patrzenie na Felipe Scolariego w tych trudnych momentach. On i C-Ron musieli pobierać lekcje u tych samych mistrzów aktorstwa. Ta ekspresja na twarzy...

Czy sprawiło to rozmarzenie Cristiano na temat jego przyszłości w Realu Madryt, czy słaba dyspozycja całej drużyny gwiazdora, czy też wyjątkowo wysoka forma / pokaźne rozmiary Niemców, pewne jest jedno - Portugalczycy przegrali i dalej już ich nie zobaczymy. A szkoda, bo marzył nam się hiszpańsko - portugalski finał (i tylko nie wiedziałyśmy wówczas, gdzie wstawić naszą ukochaną Holandię). Po Waszych komentarzach widać jednak, że tryumf naszych zachodnich sąsiadów sprawił proporcjonalnie niemniej radości.

Więcej o:
Copyright © Agora SA