Fatalne fryzury - mistrz nad mistrzami, Ryan Giggs

To zdjęcie pokazujemy Wam z dużym, ale to bardzo dużym przymrużeniem oka. Tego gościa podziwiamy od lat, uważamy go za ikonę, prawdziwy symbol Manchesteru United. Lubimy go po prostu i choć chyba jeszcze ani razu nie napisałyśmy o nim per "ciacho", nie to oznacza wcale, że o istnieniu Walijczyka nie mamy pojęcia.  

Pomocnik "Czerwonych Diabłów" w środowy wieczór przeżywał jedne z najbardziej ekscytujących chwil swojego życia (przynajmniej tego sportowego). Sam stwierdził, że zwycięstwo nad Chelsea jest dla niego cenniejsze niż to, które odniósł wspólnie z kolegami w 1999 roku nad Bayernem Monachium. Ale my, jako Ciacha, nie mogłyśmy się powstrzymać, kiedy na Who Ate All The Pies zobaczyłyśmy tę oto fotkę. Ryan wygląda słodko, niewinnie i tandetnie zarazem - aczkolwiek jest w tym cos uroczego. Jak grzeczny chłopiec z pierwszej ławki, któremu brakuje tylko nieproporcjonalnie wielkich okularów na nosie. Albo młody Elvis Presley - brak jednynie charakterystycznych baczków.

Ach, te piękne wczesne lata 90-te. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.