Na usprawiedliwienie krewkiego LeBrona możemy powiedzieć, że gra była zacięta, toczyła się o najwyższą stawkę, koszykarz został sfaulowany w krytycznym momencie, a nieustraszona mama, choć próbowała tylko pomóc niewdzięcznemu synowi, zapewne przyczyniłaby się do powstania wizerunku Jamesa-maminsynka. By się przyczyniła, bo LeBron szybko zastopował jej wysiłki.
Koszykarz tłumaczył się później, że wulgarne wrzaski skierowane do mamy miały ją uchronić przed ewentualną kontuzją i niemożnością oglądania dalszych gier syna. Jasne.
Zachowanie gracza NBA uważamy za wysoce niestosowne. Nie próbujcie tego w domu ze swoimi rodzicami. Nie każdy z nas jest sportowcem-multimilionerem, który, niezależnie od zachowania, będzie zapewniał matce w przyszłości bardziej niż godziwą emeryturę.