Dlaczego Coleen nie chce przyjąć nazwiska męża?

Głośno zapowiadana i z niecierpliwością oczekiwana uroczystość weselna Coleen McLoughlin i Wayna Rooney zbliża się wielkimi krokami, a tymczasem okazuje się, że przyszła panna młoda nie darzy swojego wybrańca aż tak znów bezgraniczną miłością. Choć przyjęcie nazwiska męża przez żonę to dla mężczyzny niewątpliwie olbrzymia przyjemność (czytaj: potwierdzenie samczej dominacji), to jednak McLoughlin zadecydowała, że takiego podarku swojemu facetowi nie sprawi. Nie ma się co dziwić - jej własne nazwisko jest już w tej chwili warte grube miliony.  

Podejrzewamy jednak, że nie tylko wartość marki McLoughlin wpłynęła na taką, a nie inna decyzję Coleen. Z tego, co powszechnie wiadomo, klan Rooneyów nie cieszy się bowiem najlepszą sławą. Pomijając już kwestie społeczno-historyczne, o których nic ciekawego nie udało nam się dowiedzieć, trzeba zauważyć, że Wayne wywodzi się z rodziny, do której niekoniecznie chciałoby się wstępować i której nazwisko chciałoby się nosić.

O tym, że Coleen ma takie właśnie odczucia, można wywnioskować po liście gości. Oprócz najbliższej rodziny Wayna - czyli rodziców i rodzeństwa - na wesele tej sławnej pary nie został zaproszony nikt z familii piłkarza. Czy to zresztą dziwne? 18. urodziny Coleen, na które Wayne zaprosił swoich krewnych, zakończyły się pijacką awanturą i interwencją policji (do dziś tabloidy spekulują, że ci ze strony Rooneya pobili tych od McLoughlin). Z okazji 21. urodzin Coleen natomiast jedna z kuzynek Wayna, Natalie, w alkoholowym uniesieniu obnażyła piersi przed fotoreporterami .

Ta sama rozrywkowa Natalie obiecała, że z okazji ślubu ukochanego kuzyna rozbierze się całkowicie. Inny krewny Wayna, Stephen, gej i transwestyta, zaproponował natomiast, że wystąpi w roli druhny kroczącej do ołtarza tuż za Coleen. Dodajmy przy tym, że męska linia klanu Rooney wygląda mniej więcej tak samo jak "piękny" piłkarz o przydomku Shrek - panowie w tym gronie różnią się podobno tylko rozmiarami brzucha. Nie szokuje ani nie oburza zatem sprzeciw McLoughlin wobec zapraszania kogokolwiek z Rooneyowej rodziny. Ci zresztą, na wieść o skreśleniu z listy gości, butnie oznajmili, że i tak by nie przyszli.

Jasne.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.