Aparat, którym jeden z graczy należących do tzw. barcelońskiej fatastycznej czwórki zrobił zdjęcie Bojana Krkicia i Carlosa Puyola nie należał jednak do tego słynnego fotografa - amatora, a został pożyczony od jednego z obecnych na meczu hiszpańskich fotoreporterów. Szkoda, bo widząc sprzęt w ręku Eto'o miałyśmy nadzieję, że piłkarze nareszcie zaczynają sobie znajdować nowe, w jakiś sposób rozwijające hobby (oprócz grania na x-boksie i bingo ).
Istnieje jednak szansa, że Eto'o jednak takie zajęcie się spodoba. Piłkarz niewątpliwie ma talent - zrobiona przez niego fotka znalazła się dzień później na okładce hiszpańskiego dzinnika. Cóż za obiecujący debiut.