Meri mi, Tom Brejdi! - czyli jak oświadczyć się gwieździe futbolu

Fenomen Toma Brady'ego bardzo trudno przenieść jest na polski grunt, Ciacha jednak nie ustają w usiłowaniach. Czy jednak mogłoby być inaczej, skoro w nasz ręce co chwila wpadają udokumentowane relacje z wydarzeń, w których Brady bierze udział - zwykle jako ofiara cudzych obsesji.  

Tym razem na drodze szczęśliwego Brady'ego, osiągającego masę sukcesów zarówno na polu prywatnym, jak i zawodowym, stanęła reporterka meksykańskiej telewizji, bezpardonowo składając futboliście propozycję matrymonialną. Ta jednoznaczna oferta (dziewczyna ubrana była nawet w suknię ślubną) wprawiła Toma w niemałe zakłopotanie. Który to jednak raz już szaleni fani sprawiają, że Brady staje w niezręcznej sytuacji, plączą mu się słowa, a zmieszanie pozbawia go wszelkiej naturalności (przypomnijmy choćby psa o imieniu "Tom Brady" ). Wybaczmy mu zatem fałszywe uśmiechy.

Co ciekawe, w pewnym momencie Tom stwierdza, że w jego życiu są już "panie Brady". Mamy nadzieję, że mówi o swojej matce i babci, bo, z tego co wiadomo, nie ma żony ani córki. W przeciwnym wypadku musiałybyśmy go nazwać fantastą.

A oto i dziennikarka, która brawurowo oświadczyła się Brady'emu. Życzymy więcej szczęścia z jakimś innym dowcipnym i bardziej spontanicznym sportowcem.

m

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.