Clancy rozpoczęła pogawędkę przez komókę już dziesięć minut po rozpoczęciu spektaklu i tak pozostało do końca. Co nas dziwi, to fakt, że dziewczyna nie została z sali wyproszona, a nikt z pozostałych widzów nie zwrócił jej uwagi. Prawdopodobnie blask bijący od prawdziwej WAG onieśmiela nawet najagresywniejszych.
A tak na marginesie, zastanawiamy się, jaki jest sens wydawania pieniędzy na bilet teatralny, skoro nie mamy zamiaru wystawianej sztuki obejrzeć. Może po prostu sympatycznie jest wziąć udział w radosnych owacjach pod koniec? A może miłość do publiki i bycia osoba rozpoznawalną warta jest każdego bezsensownego wydatku?
Gdyby jednak chodziło o sprawy czysto techniczne, to gwarantujemy, że jeszcze lepiej rozmawia się w dużych, ale nie wypełnionych po brzegach ludźmi pomieszczeniach.
A na zakończenie - mała Abbey (tym razem bez ai jednej komórki, być może również szarej) i duży Peter:
a