Dzisiaj Cheryl wszystko jakoś się przypomniało i zwierza się prasie, jak strasznie ubodły ją zarzuty o rasizm, jaką to traumę przeżywała z tego powodu swego czasu i jak bardzo wstydziła się tego przed swoimi czarnymi przyjaciółmi. Naszym zdaniem - wszystko to niepotrzebne. Po co w ogóle rozdmuchiwać sprawę, skoro wybór partnera na dalszą drogę życia wyraźnie wskazuje, że ta WAG uprzedzeń rasowych nie odczuwa? (nie zapominajmy, że Ashley Cole jest czarny).
Abstrahując od tematu nietolerancji: niezależnie od pobudek, jak można czepiać się kogoś, kto sprząta ubikacje? Czy takie zajęcie to niewystarczająca kara i piętno na całe życie?