Cristiano to maminsynek?!

Różne rzeczy pisałyśmy na temat tego piłkarza: że babiarz, który przebiera w panienkach niczym jak jakiś Casanova, że niewierny, że drań, że czasem nawet symulant... Szczerze też przyznałyśmy, że niezłe z niego ciacho i że przyjemnie się na niego patrzy. Ale o coś takiego byśmy go nie podejrzewały. Na jednym z blogów wyczytałyśmy taką oto informację. Okazuje się, że Cristiano Ronaldo to maminsynek. (I to jaki!)  

Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że dorosły facet, niby już całkiem samodzielny, ma wspólne konto, do którego stały i nieograniczony dostęp ma jego mama? (Normalnie mamy chyba jakieś deja vu, dobrze chociaż, że w ogóle ma konto a nie tak jak pewien premier z dobrze Wam znanego kraju). Wszystko się wydało, kiedy jego kochana mama, Dolores Aveiro udzieliła wywiadu w pewnej portugalskiej gazecie (Ciacha nazwy jeszcze nie znają, ale zrobią wszystko, żeby się dowiedzieć i mieć stuprocentową pewność, że te wszystkie doniesienia są prawdziwe - no a wygląda na to, że są). Wyszło na to, że nie tylko mają wspólny rachunek w banku. Boski Cristiano jest pod ścisłym nadzorem swojej rodzicielki pod każdym względem i bez jej wiedzy nie jest w stanie wykonać żadnego kroku. A co najważniejsze wydać ani centa z ich przecież wspólnego konta. Mama i tak o wszystkim się dowie. Czy kupi zwykły żel do włosów, czy nowe Ferrari.

Nas tylko ciekawi jedno, bo o czym tu jeszcze pisać: jak to możliwe, że pozwoliła swojemu synowi (o którego tak się przecież troszczy) wynająć panie do towarzystwa? Pewnie nie pozwoliła a Ronaldo użył jakiegoś podstępu. Ciekawe tylko jak wyglądała rozmowa pomiędzy tą dwójką, kiedy wszystko się wydało.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.