Ostatnio Rosjanka znowu zrobiła na nas wrażenie (znowu, bo przecież parę tygodni temu zadziwiła nas zwycięstwem nad Sereną Williams w Pucharze Kremla). W kanadyjskim magazynie ''Peace'' przeczytałyśmy całkiem obszerny wywiad z Eleną i pierwszą rzeczą, jaka rzuciła nam się w oczy, były świetne zdjęcia Rosjanki (tekst też dobry, ale treść poznałyśmy mimo wszystko później). Takiej jej nie znałyśmy, ale ta wersja również jest ok. Ubrana w sukienkę od Armaniego, żakiet Gucciego i bluzkę Givenchy po prostu musi się podobać. Pomysł na sesję też ciekawy, raczej chłodne, powiedziałybyśmy zimne kolory a motyw przewodni: biel i czerń. Może nie w stylu Dementievej, ale przyznacie, że też do niej pasuje?
Poza tym Ciachom podoba się jej postawa i na korcie, i poza nim. Rosjanka zawsze walczy do upadłego, jest stuprocentową fighterką i nigdy się nie poddaje (według niej wszystkie rosyjskie kobiety tak mają). Musiała być twarda i żeby znaleźć się w tym miejscu, w którym jest obecnie, przeszła długą drogę. W tenisowym światku krąży wiele opowieści o tym jak wspólnie z Anastazją Myskiną (byłą już zawodniczką, mistrzynią Roland Garros) trenowała gdzieś na obrzeżach Moskwy w hali, w której nie było ogrzewania i żeby nie zmarznąć trzeba było naprawdę żwawo się ruszać. Obie miały charakter i obu się udało. Tylko, że Elena gra dalej a Nastja już nie.