Bo zamieni się w czarownicę i nawarzy w kociołku hektolitry bardzo podejrzanego eliksiru.
Sprawa była głośna, ale przypomnimy skrótowo, jak to niegodziwy Rory McIlroy zostawił Karolinę zaledwie kilka dni po wysłaniu zaproszeń na ślub pary. Od czego są jednak przyjaciele - Karolinę w ciężkich chwilach wspierała np. Serena Williams.
Jeśli jednak Rory miał nadzieję, że na łzach wylanych w poduszkę i kilku tweetach się skończy, to srogo się mylił. Karolina przełknęła gorzką pigułkę i po etapie "świat jest zły, nikt mnie nie kocha, zawsze będę sama, niech ktoś mnie przytuli, chcę zwinąć się w kłębek w czarnym kącie, gdzie jest mój pluszowy miś z dzieciństwa?" przeszła w tryb "jestem wredna, złośliwa i gdy tylko się da, będę przypominać ci, jak bardzo mnie zraniłeś, czerpiąc z tego niezwykłą satysfakcję".
Pierwszy atak, jak gdyby nigdy nic od niechcenia Caro przypuściła jakieś dwa tygodnie temu, umieszczając na swoim instagramie poniższe zdjęcie:
Z podpisem: Przez ostatnie trzy lata nie nosiłam na co dzień obcasów.
A i od święta to był dyskusyjny wybór.
Post szybko zniknął z konta tenisistki, ale wiadomość poszła w świat, a Karolina dalej kontynuuje swoją krucjatę uszczypliwości.
Wczoraj ogłosiła, że w listopadzie wystartuje w nowojorskim maratonie.
Dunka pobiegnie charytatywnie, zbierając fundusze na zaangażowanie w bieganie dzieciaków, a pomagać ma jej zwycięzca jednego z maratonów w Nowym Jorku - Meb Keflezighi.
A jak ma się do tego Rory? Karolina ogłosiła swój start podczas wizyty w programie "CBS This Morning" uzasadniając swój start tym, że okazało się, że "ma wolny czas w listopadzie". Zaraz, zaraz... kiedy Karolina miała wyjść za mąż? Nie w listopadzie przypadkiem?
Zraniona kobieta ma pamięć słonia. Uważaj Rory. Chociaż... czy my naprawdę chcemy cię ostrzegać?
Ha, czyżbym właśnie napisała tekst o tenisie bez zająknięcia się o szwajcarskich tenisistach?