Z okazji wiadomego dnia, Adam Małysz postanowił wcielić się w warszawskiego taksówkarza. Zaczaił się na lotnisku Okęcie i rozwoził Bogu ducha winnych ludzi po stolicy, lekce sobie ważąc ich konfuzję, zmieszanie, a czasem złość. So much win.
"Z Kanady? A ja kiedyś byłem w Vancouver".