U nas strasznie. Strasznie, strasznie, nie pytajcie. Na szczęście zjawia się Carson Clark ze swoim króliczkiem, który, a nie, bez sensu, przez którego mamy ochotę z powrotem wtulić obolałe głowy w poduszki miękkie jak kaczuszka. Albo króliczek.
Siatkarz Transferu Bydgoszcz nie od dziś słynie ze swojego zamiłowania do przytulania , wygląda na to, że polskiej żony nadal nie widać na horyzoncie, a wszystkie szczeniaki uciekły były wówczas zajęte. Więc pozostał królik.
Dawać tę poduszkę.