W półfinałach Jastrzębie zrównało z ziemią siatkarzy z Rzeszowa. Przepraszam wszystkich kibiców Resovii, ale zrównanie z ziemią to i tak eufemizm w stosunku do tego co JW zrobiło z Rzeszowem. Postawa Resovii nie była godna pozazdroszczenia i koniec końców już po trzech setach musieli oni machać na pożegnanie Pucharowi.
Papa zrobić musiała także i Skra, która jednak stworzyła z Kędzierzynem cudowne widowisko. Po pięciu setach to jednak podopieczni trenera Świderskiego mogli cieszyć się z awansu do finału i stanęli przed szansą obrony tytułu sprzed roku.
W finale jednak Jastrzębskiemu nie pomógł ani Michał Kubiak, ani Michał Łasko, ani żaden inny zbawiciel. Zaksa po czterech setach mogła cieszyć się z pierwszego poważnego triumfu w tym sezonie.
Dobra, to teraz co powiecie na Dicka Kooya? On jest happy, ja jestem happy jak go oglądam wszyscy są happy.
Do kogo powędrowała natomiast nagroda MVP turnieju? Paweł Zagumny.
I ten Paweł Zagumny, który dotychczas może i nie prezentował się najlepiej, niech będzie symbolem odradzającej się Zaksy, która również zaliczała w tym sezonie wzloty i upadki, która prowadzona przez Sebastiana Świderskiego miała już 943 razy zmieniać trenera, bo przecież Świderski się do tego nie nadaje. Bowiem wkraczamy w najważniejsze momenty sezonu, za niedługo będziemy rozdawać medale i wówczas niech zadecyduje poziom sportowy, niech wszyscy wespną się na szczyty swoich możliwości!
Dobra, poczułam się jak wróżka przepowiadająca przyszłość z kotem na kolanach.
Dobra, to teraz głos oddaję wam. Zadowolone z takiego przebiegu Pucharu Polski? Dick Kooy czy Wojtek Ferens? No i najważniejsze! Kiedy można spodziewać się kolejnego zawieszenia Boćka ze strony Częstochowy, przecież wygrał Puchar "nie z tą drużyną, z którą miał ustny kontrakt"?