Dziennikarze Sport.pl zrobili piękną infografikę obrazującą medalowe szanse Polaków. Wedlug nich mamy ich aż dwanaście:
Justyna Kowalczyk - dwa brązy i złoto (na 10 km klasykiem)
Kamil Stoch -brąz na małej skoczni, złoto na dużej
Drużyna skoczków - brąz w konkursie drużynowym
Magdalena Gwizdoń (biathlon) - brąz w sprincie
Krystyna Pałka (biathlon) - srebro w biegu pościgowym
Monika Hojnisz (biathlon) - brąz w biegu masowym
Zbigniew Bródka (panczceny) - brąz na 1500 m
Drużyna łyżwiarzy i łyżwiarek - brąz w wyścigach drużynowych
Oczywiście to tylko szanse - nie oczekiwania, czy wymagania, ale wskazanie ydscyplin i zawodów, w ktorych Polacy powinni się liczyć.
Kubeł zimnej wody (w końcu to zimowa olimpiada, he he) wylewa jednak na nad holenderska firma Infostrada. Dlaczego się nią przejmujemy? Bo dwa lata temu dokładnie przewidziała liczbę medali, któe przywieziemy z Londyny, a przecież, jak dobrze pamiętamy, Londyn był dla nas bardzo rozczarowującym przeżyciem.
Holenderscy analitycy obserwują analizwanych zawodników już od dawna, biorą pod uwagę ich aktualną formę i co jakiś czas zmieniają swoje typy. Ostatniej aktualizacji przed startem igrzysk w Soczi dokonali 4 lutego. Według tej prognozy Polacy mają szanse na cztery medale:
Justyna Kowalczyk - złoto na 10 km klasykiem i brąz na 30 km stylem dowolnym
Kamil Stoch - złoto na dużej skoczni
Drużynowego medalu dla naszych skoczków holenderscy analitycy nie przewidują, więc został nam, wg nich, jeszcze tylko jeden krążek, a dostarczą go panczenistki , które dadzą się wyprzedzić... Holenderkom (wierzymy) i Kanadyjkom.
Dwanaście a cztery to rzeczywiście spora rozpiętość, ale sam trener Tajner mówił przecież, że z szans medalowych (a on wyliczył ich nam dwanaście) spełnia się zazwyczaj ajkieś 2/3. My będziemy kibicować z całych sił, ale wiemy też, że z optymizmem trzeba ostrożnie, Londyn mamy w pamięci aż za dobrze...
A Wy, jak myślicie?