Jeśli zapytacie nas czy zastanawiamy się czasem, czy nie za dużo u nas pięknego Matthew, czy nie za bardzo eksploatujemy jego bezpretensjonalny urok z chłopaka z Buffalo, koślawy rosyjski, magiczne spojrzenie, pokazywanie tatuaży tudzież absolutnie każdą czynność życiową, czy nie przekroczymy punktu, w którym to wszystko spowszednieje, odpowiemy: tak.
Ale potem potem patrzymy na nawałnicę wiadomości od Was w sprawie nowości na kanale Zenit.TV, patrzymy na Matthew w tej nowości...
I wiemy, że tak właśnie musi być. I koniec.
Wie o tym, najwyraźniej, również rosyjski klub, który odkrył w amerykańskim atakującym pijarową żyłę złota i postanowił wykorzystać go w kolejnym materiale. Tym razem mamy okazję przeżyć "jeden dzień z Matthew Andersonem". My, co prawda, mamy już swoje klarowne wyobrażenie, jak taki (łącznie z wieczorem i nocą, zwłaszcza nocą) mógłby wyglądać , ale proszę bardzo, nie pogardzimy.
No nie, i znowu jest nam trochę z powodu Matthew smutno. Dopiero co mówił z przygnębieniem w głosie, że nie ma dziewczyny bo mu tryb życia na to nie pozwala i tęskni za rodziną, teraz przyznaje, stojąc w korku, że jego życie w Kazaniu jest "boooooring".
No weźcie go tam Maksim jeden z drugim na jakie karaoke piwo kiedy!
P.S. No to przyznać się, ile z Was ma już to "Good Morning" ustawione na budzik? ;)