No więc nastawiałyśmy się na zacięty pojedynek dwóch polskich bramkarzy, tymczasem rzeczywistość przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, więc może my też przejdziemy, niniejszym do clue sobotniego popołudnia. Drogie Panie, The One and Only, Jedyny, Szalony, Niepowtarzalny Dryblujący Bramkarz - Aaaaaartuuuuuur Booooruc!
No co, my jesteśmy z niego dumne, że próbował. I, że ma fantazję. Stary, dobry Boruc.
Oczywiście internet był bezlitosny, i to natychmiast.
źródło: www.facebook.com/soccermemes
Sam Borubar zaś, sprawiając, że a) przypomniałyśmy sobie, dlaczego kiedyś kochałyśmy go tak szaloną, bolesną, niezdarną, tkliwą miłością b) teraz jaskiniowy cień tamtego uczucia zamajaczył na kamiennej ścianie naszego serca - również postanowił odnieść się do boiskowych wydarzeń z 36. minuty, zamieszczając na swoim Instagramie stosowne zdjęcie.
No właśnie, bo najważniejsze, to równać do najlepszych.
Ale nei pozwólmy, by Boruc, choć genialny, szalony i fatalny ułan straconej polskiej sprawy pędzony tanatycznym popędem pogardy wobec nudnego, normalnego bramkarskiego stania na przedpolu, przyćmił nam wspaniałego kanoniera, jakim był wczoraj Olivier Giroud. Bo owszem, cynicznie wykorzystał lekkomyślną szarżę Artura, ale jak wykorzystał, jak ładnie, i jak pięknie się potem cieszył!
No a potem jeszcze pogrążył naszego bramkarza z karnego, ale wybaczamy, wybaczamy, w końcu to Oli...