O ile nie spędziłyście wczorajszego dnia na spływie kajakowym rzeką Orinoko, wiecie doskonale, że najgłośniejszy formułowy transfer ostatnich lat stał się faktem i od przyszłego sezonu u boku Fernando Alonso w Ferrari jeździć będzie Kimi Raikkonen.
Ale to nie od początku było takie oczywiste. W Maranello uknuli plan B z Nico Hulkenbergiem. Rozmowy zakończyły się pomyślnie, kontrakt był przygotowany i czekał tylko na podpis niemieckiego kierowcy. Oraz na decyzję Raikkonena. Ta, albo zapadła dopiero we wtorek wieczorem, albo dopiero wówczas w Ferrari przypomniano sobie o biednym Nico, bo jak relacjonuje menadżer kierowcy, jego podopieczny o tym, że nie będzie w przyszłym roku chodził po padoku w czerwonym kombinezonie dowiedział się o 22:50 z....SMSa.
Sam Nico długo pewnie płakać nie będzie, bo teraz stał się kandydatem numer jeden do zajęcia opuszczonego przez Raikkonena miejsca w Lotusie. Na fotel ten poważne zakusy ma również Felipe Massa, oj czeka nas jeszcze wiele ekscytujących momentów w tym "okienku transferowym".
Swoją drogą, jak myślicie, co było w tym smsie?