Spotkanie starych znajomych, czyli Bayern kontra Chelsea w pojedynku o Superpuchar Europy

Czasy się zmieniają, a pan wciąż w komisjach. Mecz miliona podtekstów.

Mecze o Superpuchar Europy to był zazwyczaj taki ostatni podryg wakacji, ostatni letni sparing, preludium, do wielkich ligomistrzowych i krajowych gier. Niby fajne trofeum, niby naprawdę przesądza o tym, kto jest najlepszy w Europie, ale też bez przesady, wszyscy wiemy, jak to z tymi superpucharami jest i choć nawet czasem (a raczej dość często) zdarzały się niespodzianki, nikt się nimi specjalnie nie przejmował.

Teraz jednak będzie trochę inaczej. Bo nie chodzi tylko o to, że naprzeciw siebie znów staną Bayern Monachium i Chelsea Londyn, które mają ze sobą do wyrównania pewne rachunki  z roku 2012. Choć oczywiście o to też.

 

Ale chodzi też o to, że w zupełnie innych dekoracjach (kto by się spodziewał), ci dwaj znów się spotkają.

embed

Po dziesiątkach gran derbów ligowych, pucharowych, superpucharowych i ligomistrzowych Pep i Jose ponownie staną naprzeciw siebie. Wąski krawat jednego kontra nieskazitelny garnitur drugiego. Nowy-stary klub Josego, w którym kochają go do szaleństwa wszyscy kontra nowy klub Pepa, który sezon zaczął wprawdzie z dość wysokiego C, ale na starcie przegrał już jeden prestiżowy Superpuchar - ten Niemiec, z Borussią.

Co wydarzy się dziś wieczorem? Nie wiemy, ale już nie możemy się doczekać. Początek meczu o 20.45.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.