Wszystkie kontuzje Barcelony

Bo nie ma to jak zdziesiątkowana drużyna już w czasie presezonu!

Ledwo co rozpoczął się presezon, ledwo co włożyli na siebie nowiutkie koszulki, ba! nawet jeszcze opalenizna wakacyjna nie zdążyła zblednąć, a już "ulubione" powiedzenie kibiców Barcelony z zeszłego sezonu wraca do użytku - "Tydzień bez kontuzji to tydzień stracony". Jep, Mistrzowie Hiszpanii z tournee po Tajlandii i Malezji wrócili z trzema kontuzjowanymi piłkarzami na pokładzie.

Na pierwszy ogień urazów poszedł Pedro. Rozegrał świetny mecz z reprezentacją Tajlandii, zdobył hat-tricka i ogólne dobre wrażenia na nowym Tacie, ale żeby tej radości nie było przypadkiem za dużo boisko opuszczał już z kontuzją. Uraz łydki w prawej nodze okazał się na tyle poważny, że na tournee już nie zagrał.

embed

Do Pedro jednak szybko dołączył kolejny kolega. Dla Czesia pechowy okazał się z kolei następny mecz, ten z reprezentacją Malezji, podczas którego zwichnął staw skokowy i w zejściu boiska potrzebował już pomocy osób trzecich. Teraz przymusowo odpoczywa w domu, na czym spędzi obecnie trwającą przerwę reprezentacyjną i przynajmniej pierwszy mecz sezonu.

embed

O ile jednak Fabs może spokojnie się leczyć, bo na posterunku jest Xavi i Iniesta, a Pedro ma Alexisa, o tyle kontuzja Leo Messiego wywołała już nieco popłochu w szeregach Blaugrany. Przypomnijmy, że Argentyńczyk już sezon 2012/13 zakończył lecząc kontuzję, całe wakacje (w przeciwieństwie do swoich kolegów grających na PK) miał odpoczywać i z nowymi siłami, jeszcze w lepszej formie niż wcześniej przystąpić do pierwszej kolejki. Tymczasem nie tylko sobie chłopak nie odpoczął (przecież mecze charytatywne od Ameryki Południowej po Azję nie rozegrają się same), ale i z formą na pierwszą kolejkę będzie u niego ciężko. Na treningach podczas azjatyckiego tournee nabawił się urazu mięśniowego i już w ostatnim meczu towarzyskim nie zagrał. Teraz co prawda poleciał z kadrą do Włoch, ale cały czas znajduje się pod obserwacją lekarzy, którzy nie wykluczają, że inaugurację La Ligi będzie sobie musiał dla własnego dobra odpuścić. Ach, niech żyje presezon!

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.