No i niestety, jakkolwiek mocno nie sympatyzowałyśmy byśmy z gospodarzami turnieju, Argentyńczycy są tam biednie trochę skazania na pożarcie.
Brazylijczycy, uspokójcie się, jeszcze nie przez was. Na początek Argentyna musiała uznać wyższość Bułgarów, co nie oznacza, że ci nie musieli się solidnie napocić, a ich trener porysować jak szalony na podkładce (oddawaj) w przerwach. Do wygrania pierwszej partii podopieczni Camillo Placi'ego potrzebowali aż 28 punktów, w drugim również wygrali różnicą dwóch oczek (25:23), a trzeciego to nawet do -20 przegrali.
Niestety powrót do meczu ostatecznie się nie powiódł, bo czwartą partię znowu wygrali najeźdźcy goście do 23.
Wcześniej w grupie D odbył absolutny szlagier szlagierów i rewanż za finał igrzysk olimpisjkich w Londynie, spotkanie Brazylia - Rosja. Rewanżować mieli się Canarinhos, a tymczasem mieliśmy powtórkę z wyniku 3:2 dla Sbornej (
Rosjanie jeszcze dziś spróbują swojego szczęścia z Kanadą (22.30), a naprzeciwko Bułgaró staną Włosi (2.00).
Dawać!