Na tym zdjęciu nasze planowane podsumowanie weekendu Ligi Światowej mogłoby się skończyć, bo dla niektórych co podatniejszych na amerykańskie brody (Russ) i uśmiechy (Matt) redaktorek za dużo. Dajcie mi jakiś wiatrak.
Matthew za akcję weekendu dostał nawet nagrodę.
Podobno odbyły się też jakieś dwa mecze z Francją, w których dwukrotnie górą okazali się Matthew, Russell i spółka (3:0 i 3:2).
W naszej grupie grały również Brazylia z Argentyną i tu również bez niespodzianek - Canarihos dosyć łatwo uporali się rywalem dwukrotnie do zera. (Mimo spisków i kolaboracji na przerwach technicznych).
W grupie B na ciężki rosyjski teren wyprawiła się Serbia i po łomocie w pierwszym meczu wydawać by się mogło, że szybko będzie chciała z niego wyjechać, a tu proszę, w drugim Aleczek i koledzy się obudzili, walczyli, i wrócą z jednym punktem za 2 wygrane sety.
Tymczasem Włosi bez większych problemów pokonali Kubańczyków dwa raz po 3:0.
Grał naturalnie równie koszyk C, w którym Kanada dwukrotnie pokonała Koreę 3:0, a Japonia Finlandię po 3:1.