Zgadniecie czyj to tatuaż?

Podpowiemy: 1) siatkarz, 2) nie jest to jego pierwszy tatuaż, 3) pozostałe również nie wznoszą się na wyżyny estetyki.

W trakcie riserczowania tatuażu okazało się jednak, że sprawy mają się nieco jak historia z wąsem Jensona Buttona . Pamiętacie? Nie zostawiłyśmy na nim suchego włosa, a potem okazało się, że to wszystko w ramach akcji Movember mającej na celu zwiększenie świadomości społecznej związanej z chorobami dotykającymi mężczyzn, i co, i było nam potem głupio.

Z puzzlem na przegubie (i tu nastąpi rozwiązanie zagadki) Matthew Andersona historia jest równie szlachetna i poważna, a walory estetyczne schodzą na dalszy plan. Siatkarz swój tatuaż numer trzy zaprezentował na twitterze tydzień temu (najwyraźniej byłyśmy wówczas zbyt zajęte updejtowaniem Painta) i jest on hołdem dla batanka Matthew, który zmaga się z autyzmem.

Jeśli dobrze się przyjrzycie, odczycie imię małego chłopca (Tristin), a puzzel to wariacja na temat loga fundacji Autism Awarness, które wygląda tak:

embed

To zresztą nie pierwszy raz, kiedy Anderson włącza się w propagowanie zwiększenia świadomości społecznej związanej z chorobą. Na jego kontach w portalach społecznościowych od czasu do czasu pojawiają się różne linki związane z tą tematyką, mamyteż dla Was archiwalny materiał telewizyjny z rodziną Anderson i Matthew opowiadającym o autyzmie.

Zastanawiamy się, czy w takim poważnym tekście możemy wspomnieć, iż w filmiku Matthew bawi się na podwórku z bratankiem bez koszulki, ale Matthew, co my możemy zrobić, trzeba było założyć koszulkę.

 

No czyż nie mówiłyśmy Wam, że nasz Matthew to chodzący ideał?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.