Szalona trzydziestka Daniego Alvesa

A przynajmniej tak wnioskujemy z jego instagramowej relacji na żywo.

No dobrze, może nie tak do końca szalona i dzika, bo jednak zgrzewki strzelających szampanów, czy też Lii Fabregas pokazującej coś więcej (czytaj: nieswoją rączkę) nie było, ale bądź co bądź obchody rozpoczęcia czwartej dekady życia (nie martwcie się, my też do wczoraj żyłyśmy w przekonaniu, że Alves tą 30stkę to już ma) były na pewno huczne.

Najpierw udał się na plażę, gdzie prezentował swoje pośladki wesoło pluskał się w niebiańsko błękitnej wodzie, beztrosko biegał po piasku i pozował tajemniczemu fotografowi w najróżniejszych pozach, mających zaprezentować jak wygląda ciało 30-letniego Daniego i jak ów 30-letni Dani wciąż potrafi mieć z foci radochę jak dziecko.

embed

Oczywiście wszystko to w odświętnych, skąpych, acz ładnie opinających pośladki, odblaskowo-pomarańczowych kąpielówek, których - dobrze wiemy, co mówimy - nie powstydziłby się sam Cristiano R. Ale z drugiej strony, zastanówmy się, mówimy o Danim Alvesie, który na zwykłe niedzielne spacery ubiera się tak, że gdyby Maryla Rodowicz prowadziła modowego bloga, to my już wiemy, że byłaby jego pierwszym fanem - więc te kąpielówki to w sumie nawet skromne odzienie jak na tak uroczysty dzień.

Po szaleństwach na plaży przyszedł czas na świętowanie w bardziej rodzinnym gronie, a jak rodzinnym, to oczywiście, że chodzi o dwójkę najulubieńszych osób na świecie, czyli syna Daniela i córkę Victorię. Były tradycyjnie laurki z uroczymi, niezgrabnymi życzeniami pisanymi kolorowymi mazakami, a także całe mnóstwo pamiątkowych zdjęć w objęciach taty. I w towarzystwie tortu, który jest jakby trochę z tego samego przepisu, co wczorajszy tort Murilo, tylko że w fazie "jeszcze przed kilkugodzinną podróżą do szpitala po dzikich zboczach i urwiskach, które naruszyły zgrabny kształt i estetyczną formę."

embed

P.S. Tak, możemy wspólnie udawać, że Dani trzyma go w dobrą stronę do aparatu.

P.P.S. Byśmy zapomniały, spóźnione, ale zawsze szczere - Sto różowych lat Dani!

Więcej o:
Copyright © Agora SA