Mistrzostwa świata rozpoczęły się od sprintu w biegach narciarskich. Jeszcze w weekend Justyna wygrała w Davos potwierdzając świetną formę przez mistrzostwami. Dziś rano pewnie awansowała do ćwierćfinału, a potem do półfinału i finału. Medal zdawał się być na wyciągnięcie narty, ale jak pisał Jan Kochanowski w Pieśni IX - "...z nas Fortuna w żywe oczy szydzi,To da, to weźmie, jako się jej widzi" - Justyna potknęła się, upadła na kolano i było po wszystkim. Dogoniła wprawdzie stawkę, ale metę przekroczyła jako szósta, a medale rozdzieliły między sobą dwie Norweżki i Szwedka. Wygrała Marit Bjoergen, druga była Ida Ingemarsdotter ze Szwecji, trzecia Maiken Casparen Falla.
Żal serce ściskał gdy Sebastian Parfianowicz przeprowadzał wywiad ze smutną Justyną, aczkolwiek trzeba przyznać, że dziennikarz dosmucał atmosferę, jakby Justyna co najmniej umierała albo ogłaszała koniec kariery. Nasza biegaczka nie kryła oczywiście złości i smutku, ale my jesteśmy przekonane, że słyszałyśmy tam złość sportową. I, że po pechowym starcie Justyna będzie chciała się odkuć i wszystkim pokazać.
Bo jak pisał ten sam Jan Kochanowski w tej samej Pieśni IX - "Nie porzucaj nadzieje, Jakoć się kolwiek dzieje (...) nie miej za stracone, Co może być wrócone". I tym nieco niezręcznym polonistycznym wtrętem będziemy umilać sobie i Wam oczekiwanie na resztę zawodów.
Jutro tylko kwalifikacje skoków na skoczni HS 106 (o 18.00) , w sobotę Justyna pobiegnie w biegu łączonym 7,5 km + 7,5 km.