Przegrywamy z Irlandią

No, no chłopcy, musimy przyznać, że wzięliście nas trochę z zaskoczenia.

I nie mówimy tego do irlandzkich chłopców (owszem, bycie wziętą z zaskoczenia przez takiego np. Shane'a Longa to jedna z naszych fant... a zresztą, nieważne), ale do naszych, polskich. Owszem, nie liczyłyśmy na grad bramek, ani na porywającą grę, owszem, w konfrontacjach wyszedł nam remis, aczkolwiek raczej w ramach przedmeczowej kurtuazji, owszem, wiedziałyśmy, że to spring, a ze sparingami różnie bywa, ale żeby przegrać z Irlandią?

W dodatku 0:2? Do zera? Z drużyną (którą bardzo lubimy i szanujemy, ale...) której gole strzelali Oman, Kazachstan i Wyspy Owcze? Co poszło nie tak?

Hmmm, w zasadzie to wszystko. Znów byliśmy nieudolni w obronie po stałych fragmentach gry dla rywali (aaaarrrgh, czy naprawdę tak ciężko wyćwiczyć dobre krycie przy rożnych i wolnych?), nieskuteczni w ataku, tak wiemy, że reprezentacja Polski to nie Borussia, i że Lewy nie dostawał podań, ale podejmował też złe decyzje - strzelał zamiast podawać, podawał niecelnie, marnował okazje "sam na sam"... Zresztą, nie chcemy mu wypominać, choć robią to wszyscy inni, ale mija już prawie 800 minut bez gola w reprezentacji...

Boli mnie, że nie mogę strzelić gola w reprezentacji. Ta przerwa trwa za długo i denerwuje mnie. Miałem dwie okazje przed przerwą i sam nie wiem, czemu nie trafiłem. W sytuacji sam na sam chciałem "dziubnąć" piłkę nad bramkarzem, ale zrobiłem to za lekko i obronił. W tej drugiej sytuacji, po strzale z woleja, bramkarz spisał się znakomicie. Nie wiem, czemu piłka nie chce wpaść do siatki. Pocieszam się jedynie tym, że w poprzednich meczach w ogóle nie miałem okazji. Teraz były dwie, więc może z Ukrainą w końcu wpadnie? Chciałbym, żeby ta zła passa wreszcie się skończyła, w reprezentacji też chciałbym trafiać częściej i regularniej. Stracony gol wybił nas z rytmu, w drugiej połowie ciężko się grało, gdy musieliśmy gonić wynik.

- powiedział Lewandowski po meczu.

Frustrujemy się i złościmy, bo z taką formą nie zwojujemy Ukrainy. A perspektywa oglądania kolejnego mundialu "bezstresowo", czyli bez udziału Polaków, wcale nie jest taka fajna. Niedobrze też, że nie strzelamy bramek, bo przy równej ilości punktów o wyjściu z grupy eliminacyjnej decyduje bilans bramkowy i ilość zdobytych goli. Czyżby nasze orzełki znów liczyły na to, że uda się pokonać San Marino 28:0 i to rozwiąże wszystkie nasze problemy?

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.