Dawno nie sprawdzałyśmy co tam u naszego Kuby Jarosza...

Gdy ten, tymczasem, wyrasta na jednego z najlepszych atakujących ligi włoskiej.

Za sprawą Kypka i Ziomka zaglądamy od czasu do czasu na parkiety rosyjskie, Kadziu zabiera nas na wycieczki do Białorusi, a Kubę Jarosza biednego puściłyśmy w niepamięć. Niesłusznie! Reprezentacyjny atakujący radzi sobie doskonale w statystykach najlepszych graczy na jego pozycji i to on poprowadził swoją drużynę do sensacyjnego zwycięstwa nad wielką Maceratą w ostatniej kolejce Serie A1. Andreoli Latina pokonało u siebie Lube 3:2, a Kuba zdobył 22 punkty, tytuł MVP spotkania oraz namaszczenie od trenera.

Zawsze bardzo się cieszymy ze zwycięstwa nad takimi ekipami jak Macerata, Cuneo czy Trentino. Dla naszego zespołu to duże wydarzenie. Całe miasteczko żyje takim sukcesem - opowiada Jarosz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Kuba odnajduję  się najwyraźniej we Włoszech znakomicie, ale nie ukrywa, że kiedy po tym sezonie skończy mu się kontrakt, bardzo chętnie wróciłby do polskiej ligi.

Oczywiście, myślę o przyszłości, lecz nie mam jeszcze sprecyzowanych planów. Będę oczekiwał na oferty. Czy zamieniłbym leżącą w pobliżu Rzymu Latinę na małe polskie miasteczko? Pewnie, że tak! - wyznaje.

Chciałybyście zobaczyć Jarosza z powrotem na parkietach Plusligi?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.