Pep przypomniał o sobie kibicom wczoraj, gdy przyjechał z Nowego Jorku na ceremonię wręczenia nagród FIFA i "France Football". Sam był nominowany w kategorii najlepszy trener, ale musiał, chyba nikt się nie będzie kłócił, że słusznie, uznać wyższość Vicente del Bosque.
42-leni trener (w sumie to wciąż młodzieniaszek w tym fachu) w swojej przygodzie z Barcą zdobył 14 trofeów, z pracy zrezygnował pod koniec zeszłego sezonu i udał się na urlop do Stanów. Urlop, który wreszcie się kończy.
W rozmowie z dziennikarzami Pep wreszcie powiedział coś konkretnego:
Wracam w następnym sezonie, wciąż jestem młody. Zrobiłem sobie przerwę, ponieważ potrzebowałem innego życia, moja rodzina też na to zasłużyła.
Zaraz po tym ogłoszeniu uciął jakiekolwiek pytania o to, który klub będzie prowadził.
To byłby brak szacunku z mojej strony, gdybym mówił o klubach, które mają trenerów.
I słusznie. Nie wiadomo, jaka będzie sytuacja w czerwcu, choć oczywiście niektóre kierunki są bardziej popularne od innych. Nie od dziś wiadomo, że pół Anglii łaskawym okiem patrzy w stronę Guardioli. Roman Abramowicz bardzo chciał go zatrudnić po zwolnieniu Roberto Di Matteo, szejkowie z Manchesteru City nie są zadowoleni, że drużyna znów skompromitowała się w Europie, a trener sam przyznaje, że mogą nie dogonić lokalnych rywali w walce o mistrzostwo, a Arsenal może mieć już dość nie przynoszącej trofeów polityki Arsene'a Wengera. Chyba tylko United nie są zainteresowani, bo sir Alex trzyma się mocno i nic nie wskazuje na to, by chciał udać się na emeryturę.
A wy gdzie widziałybyście Pepa po sezonie?