Love is in the air, tylko dlaczego musi się nazywać "Luzerry"?

A może wcale nie musi? No ale alternatywa wcale nie jest lepsza/ "Tuiz"? Abstarhując jednak od kwestii nomastycznych - kroi nam się w Chelsea nowy bromans i zastanawiamy się, czy należy się z tego powodu cieszyć, czy martwić.

Zdziwicie się, że też pewnie w ogóle mamy takie dylematy, zupełnie, jakby każdy bromans nie był okazją do otwierania różowego szampana i pudełka fioletowych (no product placement here) czekoladek. Bo przecież zazwyczaj o bromansach donosimy z szelmowskim uśmiechem, niezdrową ekscytacją, sztubacką radością i figlarnym błyskiem w oku.

Ale co, jeśli w bromans zaangażowana jest połówka innego bromansu? Bromansu wszystkich bromansów, bromansu modelowego, bromansu będącego wzorcem z Sevres bromansów wszelakich, bromansu, który jest tym dla bromansów, czym Romeo i Julia dla kochanków, Kimi Raikkonen dla Finlandii czy Adam Małysz dla skoków narciarskich.

Dobra, domyślacie się już pewnie, o co chodzi, skończmy więc te przydługą orację i przejdźmy do sedna. A sednem jest John Terry migdalący się do Davida Luiza. Tudzież odpowiadający radosną wzajemnością, na migdalenie się Davida Luiza do niego. John Terry. Tak, wiemy, że John Terry ma historię niewierności znaną całemu światu, ale myślałyśmy, że komu jak komu, ale Lampardowi to on zawsze będzie wierny. Ech, imponderabilia nam runęły.

Inna sprawa, że David i John tworzą razem piękną parę, a patrzenie na nich rozgrzewa nasze serca. Dowody rzeczowe zgromadzone w tej sprawie przez Czytelniczkę Asię (dziękujemy bardzo!) prezentują się nader uroczo: końskie zaloty, wyznania zupełnie wprost, przytulanki, szeroki uśmiech Terry'ego, który tak kochamy...

David LuizDavid Luiz Instagram

xx x

x

xx x

No dobra, ale może Frank wie o tym? Może akceptuje? Może John pragnie wprowadzić bromansową poliamorię na boiska Premier League, a wszystko ku jeszcze większej naszej uciesze estetycznej? Ba, sam Frank chyba ulega czarowi Davida...

embed

Co o tym wszystkim sądzicie? Jesteście  na tak, jesteście na nie, chcecie robić sceny czy raczej czekacie na więcej zdjęć? Bo my przychylamy się do liberalnego stwierdzenia, że JT może sobie robić co chce i z kim chce, tak długo, jeśli jego priorytetem będzie...

JT&FLJT&FL JT&FL

JT&FLJT&FL PA ARCHIVE/PRESS ASSOCIATION IMA/Sean Dempsey

JT&FLGETTY IMAGES/Lisa Blumenfeld

Więcej o:
Copyright © Agora SA