Nie, niestety nie został nim Sergio Ramos, bo sesja w slipkach to jednak dla Mens Health była, ani reprezentacja Niemiec grupowo za najlepszą serię okładek magazynu ever. Xabi Alonso za ogólne zasługi dla zwiększania poziomu perfekcji na tym świecie, też nie został wyróżniony. A to pewnie dlatego, że wyróżniony za to został w roku poprzednim . Muszka, błyszczący smoking, piękna żona u boku- pamiętamy [*]
Kto więc został jego zaszczytnym następcą i odebrał w tym roku wyróżnienie od GQ dla "Sportowca Roku"? Radamel Falcao!
Tak, dobrze czytacie, Radahel Falcao. I choć możemy deliberować, czy to aby zgodne z regulaminem, by tą statuetkę otrzymywali ci, którzy wcześniej swoich wdzięków na okładce GQ nie prezentowali, to pod względem sportowym kłócić się nie wypada. Kolumbijczyk prawie własnonożnie doprowadził Atletico do finału Ligi Europejskiej i ten finał wygrał, a potem hat-trickiem, który pewnie do teraz śni się Petrowi Cechowi zniszczył marzenia Chelsea o Superpucharze Europy.
Wracając jednak do ceremonii, Falcao pojawił się na niej w towarzystwie swojej małżonki Lorelei Taron (która swoją drogą jest słynną argentyńską piosenkarką) i pozując na tle naszego ulubionego logo podtrzymywał tradycję rozpoczętą przez swojego poprzednika. Okej, PRÓBOWAŁ podtrzymywać. Czyli również postawił na muszkę, błyszczący w światłach reflektorów smoking, a jego partnerka podobnie jak Nagore sunęła po ziemi suknią w odcieniach czerwieni.
Mógł sobie jednak darować wykąpanie włosów w żelu przed wyjściem, no ale już nie będziemy się czepiać. Gratulujemy!
P.S. Dodatkiem do statuetki była dla zwycięscy możliwość zrobienia sobie fotki z eks Carlesa Puyola.
Żartujemy, nie wiemy co dokładnie Malena Costa robiła na tej gali i dlaczego pozowała z Radamelem do foci, ale pewnie ma to coś wspólnego z tym, że jest zaręczona z Mario Suarezem, jego kolegą z szatni Altetico.