Na wstępie przyznamy się bez bicia - nasza znajomość włoskiego plasuje się gdzieś w tych rejonach...
Więc nie jesteśmy w stanie niestety napisać, na czym właściwie wkład legendy Romy w oprowadzanie po stolicy Włoch polegał. Ale też z drugiej strony czy jest coś do tłumaczenia, jeśli rozchodzi się o wykrzywioną w groteskowym uśmiechu twarz Francesco Tottiego najprawdopodobniej doklejoną w Photoshopie do komputerowej grafiki legionisty/gladiatora? Efekt jest dość komiczny, przyznacie?
No bo to nie jest prawdziwy Totti, prawda? Prawdziwy Totti wygląda tak i taki przewodnik po Rzymie kupiłybyśmy w ciemno!