Z archiwum H: smoczki na twitterze, eksperymenty na głowie i inne moralne dylematy

Bo nie ma to jak zacząć weekend od fascynujących opowieści na temat kilku hiszpańskich byczków i jednej Sary Carbonero.

*** I od razu bez zbędnych wstępów przechodzimy do Sary, w razie jakby mimo naszych gorących zapewnień poczuła się nieco zaniedbana przez tę całą aferę Bryan Adams Gate z udziałem innej hiszpańskiej reporterki.

Donosimy więc z przyjemnością, że Panna Carbonero wzięła udział w sesji zdjęciowej z hiszpańskim reżyserem Fernando Truebo dla magazynu Elle. Tfu, to znaczy tak właściwie to wywiad był, ale najwyraźniej odkąd dziennikarka przeprowadzająca wywiad wygląda jak Sara, bądź jest Sarą, to załączone do niego zdjęcia obejmują nie tylko samego bohatera artykułu, ale i dziennikarkę. W 385 różnych stylizacjach nawiasem mówiąc.

embed
embed
embed

No i żeby już całkowicie poczuła się jak za starych dobrych czasów - obuwniczy suchar: ten fotograf naprawdę wiedział co robi, manewrując światłem tak, że jej stopy pozostały w cieniu. Wszystko co było do powiedzenia na temat panterkowych szpilek z czubem powiedziały nasze koleżanki w gimnazjum parę dobrych lat temu.

*** Z osób, które czują się przez nas zaniedbane, chyba swoją sytuacją przejął się David Silva. No dobrze, może niekoniecznie relacjonujemy każde jego mrugniecie, poza tym to też trochę jego wina (kto to widział, żeby twittera akutalizować raz na tydzień), no ale żeby tak od razu przechodzić do tak drastycznych środków? Zamieniać kuszący trzydniowy zarost w półtoratygodniowy (nie wierzymy, że to piszemy) wąs?? Firmową fryzurę amerykańskiego nastolatka na fantazyjną wersję słynnego "garnka" ?

embed
embed
embed
embed

Oj, Ligo Mistrzów, patrzysz i nie grzmisz. I naprawdę, Davidku, są lepsze sposoby na zwrócenie naszej uwagi.

*** Ech, dziewczęta, gdzie podziały się te piękne czasy, kiedy mogłyśmy wzdychać do uśmiechu Javiego Martineza bez dylematów moralnych? Chyba tam, gdzie jego umowa o przedłużenie kontraktu w Bilbao, ale cóż. Pozwolimy je sobie na chwilę odłożyć na bok, bo nasz uroczy Hiszpan zadebiutował nam w zeszłą środę w Lidze Mistrzów jako piłkarz Bayernu i jak w późniejszym wywiadzie oświadczył:

Byłem zdenerwowany i podekscytowany jednocześnie, bo był to mój pierwszy mecz w Champions League i dla Bayernu, więc, to normalne, że miałem motylki w brzuchu

Tak, wyrażenie "motylki w brzuchu" zostało naprawdę użyte.

embed
embed
embed
embed

No i jak możemy się gniewać na kogoś, kto potrafi tak dobrze bawić się zwykłą jazdą na rowerze, że aż powoduje zagrożenie dla innych. Plus zmarznięci i opatuleni (patrz czapka) Hiszpanie nieprzyzwyczajeni do takich temperatur, zawsze wyzwalali w nas współczucie.

embed

*** Tymczasem wracamy do tematów szeroko-dyskutowanych i bezpiecznych - ciąży Shakiry, która od zeszłego tygodnia jest już official. Bo widzicie, my chyba wiemy, czemu przyszli rodzice tak zwlekali z ogłoszeniem tej nowiny światu, czemu tak zwodzili prasę - to wszystko przez Pikusia. Bo Pikuś musiał się odpowiednio przygotować - przez te długie tygodnie szukał, szukał i nie mógł znaleźć odpowiedniej na tą podniosłą okazję miniaturki na swoje konta na facebooku i twitterze. Na szczęście już ją znalazł, ciąża mogła zostać ogłoszona, a zaraz po tym ogłoszeniu pojawiło się na jego kontach to:

embed

Z rzeczy nieco bardziej istotnych - PONOĆ Shakira poznała już płeć dziecka, PONOĆ to ma być chłopiec i PONOĆ ma nosić imię Cesc Ulicito.

*** A skoro już wspomniałyśmy o naszym Czesławie, to wiedzcie, że znowu odnowił on swoją współpracę z Pumą. Taaa, my też jak usłyszałyśmy "Fabregas" i "Puma" to chciałyśmy budować schron pod redakcją, w którym mogłybyśmy się zaszyć na najbliższy rok, a nasza psychika przejść intensywną terapię, ale... na szczęście nie jest tak źle jak przed rokiem.

Więc możecie sobie spokojnie obejrzeć jak bawi się w symulatorze jazdy i jak sobie wesoło rozprawia o futbolu i innych takich. Okej, może Fabregas nie znajduje się obecnie na swoich ciachowych wyżynach, ale jakoś nawet nie najgorzej ułożyli mu te włosy i ot, całkiem przyjemnie mu w tej błękitnej bluzie.

Poza tym, sorry, Fabregas mówiący po angielsku działa na nas jak trzy tabliczki czekolady, tubka bitej śmietany i talerz muffinek razem wzięte.

Więcej o:
Copyright © Agora SA