Kubica po zeszłotygodniowym powrocie do ścigania w chwale i glorii , swojego drugiego startu w rajdie San Martino di Castrozza nie zaliczy raczej do udanych. Problemy zaczęły się już w prologu podczas którego Bobby wylądował w rowie z wodą.
Niestety pech go nie opuszczał i już po drugim odcinku specjalnym musiał wycofać się z rajdu po tym jak wypał z trasy, a jego Subaru zatrzymało się przechylone na lewy bok na zalesionym zboczu.
Piszemy sobie to wszystko niby beznamiętnym tonem, ale oczywiście w momencie, gdy doszły do nas wieści o "wypadku na trasie" zachwiałyśmy się w posadach. A teraz sobie myślimy, że może i to lepiej, że Roberta spotkały takie niepowodzenia. Niby sam udowadniał wielokrotnie, że pojęcie "strach" dla niego nie istnieje, ale wydarzenia z 6 lutego musiały zrobić swoje w psychice kierowcy, może ten mini-wypadek z rajdu San Martino di Castrozza pomoże również w tej psychicznej rekonwalescencji?
Zwłaszcza, że Robert zupełnie w swoim stylu do sprawy podchodzi z dystansem, chłodną analizą i konkretnym stwierdzeniem:
Czyli nie ma co dużo o tym myśleć, Robert wraca do rehabilitacji, walczy o powrót do sprawności, a my z niezachwianą wiarą trzymamy kciuki i razem z nim czekamy na to, co ta walka przyniesie.
No to może jeszcze wywiadzik na do widzenia: