"Ach, cóż to był za mecz!" chciałoby się wykrzyknąć, gdyby nie to, że większość naszej redakcji darzy jednak Chelsea co najmniej sympatią i widok tęgiego lania, jakie dostawała od Atletico, nie był wcale widokiem przyjemnym. Trzeba jednak oddać zwycięzcy co zwycięskie: Atletico grało re-we-la-cyj-nie. Bohaterem meczu był Falcao, który w pierwszej połowie ustrzelił klasycznego hat-tricka, którego 2/3 stanowiły gole przecudnej urody, trzeci był po prostu "spoko".
Żal było patrzeć, jak na kolejne gole reagowała Chelsea: niemoc, bezradność, oszołomienie. Dopiero, gdy było już 4:0 Gary Cahill wepchnął piłkę do bramki Atletico po rzucie rożnym Franka Lamparda.
Chelsea - Atl. Madrid footyroom.com przez footyroom
A potem już Atletico, zupełnie zasłużenie, wzniosło do góry Superpuchar Europy. Zadowolone z takiego obrotu spraw?