Polska brązami stoi? Wczoraj dwa medale, dziś też liczymy na małe co nieco

Wczoraj rywalizację na wodach zatoki Weymouth zakończyli windsurferzy. I choć było zimno, to było też trochę hot.

Najpierw brąz wywalczył Przemysław Miarczyński, który żeby myśleć o brązowym medalu musiał przypłynąć co najmniej trzy pozycje przed Niemcem Tonim Wilhelmem. Holender Dorian van Rijsselberge, który wygrał złoto był poza zasięgiem rywali, ale Przemek (a raczej "Pont"*) mógł liczyć na srebro. Niestety, szanse na cenniejszy kruszec zaprzepaścił we wcześniejszych wyścigach, teraz musiał dać z z siebie wszystko by powalczyć o brąz. I dał! Przypłynął na metę jako czwarty, co dało mu upragniony medal.

Wtedy okazało się, że Przemek ("Pont"*) jest całkiem hot, i choć brakuje mu trochę do mojego największego crusha z dzieciństwa i olimpiady w Atlancie - Mateusza Kusznierewicza, to jednak posiada wszystkie atuty pięknego żeglarza: blond włosy czesane wiatrem, niebieskie oczy w kolorze morskich fal w pogodny dzień i ogorzałą od słońca i soli skórę. O, zobaczcie:

Niestety, nasz szybki pomedalowy research ujawnił rzeczy, o których niekoniecznie chciałybyśmy wiedzieć...

Przemysław Miarczyński to wielka niewiadoma. Przemysław Miarczyński to wielka niewiadoma.  KAPIF.PL/KAPIF

...ale cicho, zwycięzców się nie sądzi.

Przemysław MiarczyńskiPrzemysław Miarczyński AP/Francois Mori

Zosia Klepacka napędziła nam więcej nerwów. Raz, że czasem płynęła po srebro, a czasem po czwarte miejsce powodując stany przedzawałowe u komentatora, a dwa, że jak już wszyscy cieszyliśmy się z brązu, Ukrainka zepchnięta przez Zosię na 4.pozycję postanowiła złożyć protest. Ne szczęście wszystko dobrze się skończyło, brąz jest nasz.

A co dzisiaj? Dziś wietrzymy szansę na poranny medal. O 11.44 kajakarki w składzie Aneta Konieczna, Beata Mikołajczyk, Marta Walczykiewicz, Karolina Naja popłyną w finale czwórek. W półfinale ustanowiły nieoficjalny rekord świata, więc... na same wiecie na co liczymy.

Później będziemy emocjonować się kwalifikacjami lekkoatletycznymi w skoku o tyczce mężczyzn, rzucie młotem kobiet i rzucie oszczepem mężczyzn, a wieczorem... wieczorem przed mym domem, ustawię ekran i wyświetlę film... Znaczy mecz, już wy dobrze wiecie, jaki mecz. Bój się Rosjo.

*Podobno w środowisku żeglarskim nikt nie mówi na Miarczyńskiego inaczej niż "Pont", a ksywka wzięła się z tego, że...

- Jak byłem mały, na tle rówieśników wyglądałem, jakbym miał delikatną nadwagę. Kiedyś jeden z kolegów, gdy ociągałem się na podwórku w jakiejś zabawie, krzyknął: "No rusz się, Ponton!". I tak już zostało, tylko krócej. Z "Pontona" zrobił się "Pont", po prostu "Pont" -

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.