Pierwsze mecze olimpijskiego turnieju piłkarskiego za nami!

A klata Edinsona Cavaniego ma odwrócić Waszą uwagę od faktu, że Hiszpania zaczęła od porażki.

Tak, tak drogie dziewczęta, od porażki. 0:1 z Japonią. Ale chyba nie należy z tego robić tragedii, co? Hiszpanie znani są z tego, że nie lubią zaczynać z wysokiego C (vide: Szwajcaria w RPA, vide: remis z Włochami na Euro), a to  przecież tylko pierwszy mecz. Bramkę dla Japonii strzelił niejaki Yuki Otsu, którego możecie kojarzyć z boisk Bundesligi. Gorsza sprawa, że młody i piękny Inigo  Martinez (nie mylić z Javim Martinezem) wyłapał czerwoną kartkę, i co najgorsze, nie było to następstwo podwójnego, demonstracyjnego ściągnięcia z siebie tej brzydkiej koszulki.

embed

Która w wersji niebieskiej nie prezentuje się ostatecznie aż tak źle.

No dobra, tak naprawdę, było bardzo groźnie i Japończycy mogli wygrać wyżej, Hiszpanów ratował jednak David De Gea.

Prawdziwe trzęsienie ziemi miało jednak miejsce w meczu Brazylii z Egiptem. Neymar i spółka zaczęli od straty bramki, ale sędzia nie uznał gola dla Egiptu. To podziałało mobilizująco na młode kanarki, które wyszły na prowadzenie 3:0. Bramki strzelali Rafael z Man United (jupi!), Damiao i Neymar...

embed

...ale potem inicjatywę przejęli Egipcjanie, którzy mieli nawet okazję do wyrównania, ale fantastyczną interwencją popisał się brazylijski bramkarz o adekwatnym nazwisku Neto.

Chwilę grozy przeżyłyśmy też podczas meczu naszegokochanego (ach, Mundial 2010!) Urugwaju, który od 23. minuty przegrywał ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, ale chłopcy w błękicie jeszcze przed przerwą zabrali się za odrabianie strat, a po niej strzelili zwycięską bramkę. Czy to oznacza, że klatę Edinsona możemy wkleić tu jeszcze raz?

Dziękujemy.

A co u chłopaków z Team GB? Foch na nieobecność Beckhama już nam trochę przeszedł, z przykrością donosimy wiec, że zaledwie zremisowali oni z Senegalem, po golach Craiga Bellamy'ego i Konate dla Senegalu. Liczymy na więcej, chłopcy.

Więcej o:
Copyright © Agora SA