Jak to możliwe, że zdjęcie, od którego najwyraźniej pan fotoszop trzymał się na odległość, zdjęcie, które bezlitośnie obnaża wszelkie mankamenty i tak zwane "niedoskonałości cery" Mesuciątka, które pokazuje go od dołu (a przecież nikt, nikt nie wygląda dobrze fotografowany od dołu!), może być tak zachwycające? Oddawać tyle prawdy o delikatnej naturze jego speszenia, o słodkiej melancholii błąkającej się na dnie tych jego wielkich oczu, o naturalnej i niewymuszonej, a jednak perfekcyjnej maestrii z jaką potrafi on przewracać oczami!
Tęcze, tęcze.