Irlandczycy pięknie pożegnali się z turniejem

I znów zaśpiewali!

Irlandzcy piłkarze grali momentami z Włochami jakby jutra nie było, jakby to oni właśnie musieli wyszarpać awans, podczas gdy ich kibice, jak zwykle stanęli na wysokości zadania. Włosi wygrali 2:0 i awansowali do ćwierćfinału, ale zbiorowym bohaterem wieczoru znów był chór irlandzkich gardeł.

Zaczęli śpiewać już w 8. minucie, ale przerwali, gdyż za wiele działo się na boisku (a działo się bardzo wiele, w tamtym momencie głównie szaleńcze ataki Irlandczyków), prawdziwy koncert dali więc po zakończeniu meczu - tym razem nawet dłuższy niż po przegranej z Hiszpanią. Nawet włoscy piłkarze byli pod wrażeniem i podbiegli pod trybunę zielonych fanów by oddać im hołd oklaskami.

Łzy, łzy, łzy. To jest naprawdę najlepsze Euro ever.

A tu jeszcze oryginał dziewiętnastowiecznej pieśni o głodzie, która opowiada o tym, jak pewien mężczyzna imieniem Michael w czasie spowodowanej zarazą klęski głodu w Irlandii w XIX wieku ukradł chleb dla swojej rodziny, za co został skazany na zsyłkę do Australii:

Już się nie możemy doczekać aż Irlandczycy zwojują Brazylię!

EUROodkrycia odsłona druga>>

Więcej o:
Copyright © Agora SA