queenerica
Aaaaaa, we wczorajszych meczach grało tylu pięknych piłkarzy, że po prostu jestem kompletnie bezradna - Hart, Cabaye, Henderson, Parker, Melberg, Rosenberg, Konoplianka, Szewczenko... koszmar wyboru.
Ale kogoś wybrać trzeba, dlatego wskazuję na Zlatana . Nie za bramkę i nie za jego ogólną zlatanowatość, tylko za to, jak pięknie potrafił się wyrzec wszelkiego gwiazdorstwa i podporządkować interesom zespołu. Za grę w defensywie, cofanie się po piłkę, grę na pozycji rozgrywającego, za ustępowanie miejsca kolegom - po prostu należy się nominacja!
AP/Darko Vojinovic
ruby_blue
Markus Rosenberg . Andrij Szewczenko mógłby mieć tych lat nawet pięćdziesiąt, strzelić osiemnaście bramek i zjechać z murawy na rydwanie. Bardzo wątpliwe, żebym zauważyła.
Lilla My
Andrij Szewczenko - koniec kropka.
rybka
Andrij Szewczenko . Patrzyłam na tych pięknych Szwedów, wodziłam za nimi wzrokiem, notowałam numerki w różowym kajecie, a potem Szewa strzelił gola, wszyscy cieszyli się jakbyśmy co najmniej odzyskali Lwów, kajecik zalał się piwem, czas cofnął się o dobre osiem lat i życie było piękne. Szewa, należy Ci się.
Ukraina - Szwecja 2:1 AP/Martin Meissner
I jeszcze jeden argument: nigdy nie lubiłam goli zdobytych głową, ale szczupacze wyskoki Szewy były naprawdę przepiękne.
Marina
Andrij Szewczenko. Ale tu już nawet nie o tego gola chodzi. Ani o tego drugiego. Ale o cały ten chwytający za serce futbolowy romantyzm, kopciuszka i "wszystko się może zdarzyć" - no wiecie - drużyna skazywana na pożarcie wygrywa mecz, początkowo znokautowani udają się w szaleńczą pogoń, by w końcu wygrać, odsłany na emeryturę bohater z dzieciństwa rozbłyska nowym światłem i znowu staje się bożyszcze tłumów. No i cóż ja pocznę. Wzruszyłąm się wczoraj trochę. Dzięki, Andrij.