Biczfejs nie daje już takiego ukojenia jak kiedyś, słitfocie Ikera są niemiłosiernie denerwujące, idealny zarost Xabiego nie jest idealny - jest nierówny, związek Sernando wzrusza nas tak jak działanie akumulatora ołowiowo-kwaso.. nie, nie, dziewczęta, dlaczego? Dlaczego? DLACZEGO DAVIDA NIE BĘDZIE NA EURO?
Nasz Król nie pojawi się w Polsce, redaktorka Marina nie porwie go do Vegas, nie będą żyli długo i szczęśliwie z jego przecinkiem. Nic nie ma już sensu.
Ale gdybyśmy żyły w lepszym świecie, gdzie David właśnie kupuje w barcelońskim kiosku przewodnik po Polsce, a jego żona zastanawia się, gdzie w domowej gablotce zmieszczą statuetkę Króla Strzelców EURO 2012, gdyby tak było, to...
***...to z pewnością teraz artykułowałybyśmy z siebie pełne podniecenia/wzruszenia/rozłożenia na łopatki przeciągłe "AAAAAAAAAAAAAAAaaaaaaaaaaaaaa". Przez Xabiego, który o tak, bez żadnego uprzedzenia, bez prośby byśmy usiadły zanim otworzymy linka, bez informacji, że jest w romantycznym nastroju wrzucił na swojego twittera to oto zdjęcie:
I napisałybyśmy: GERLONSO <333333 Awwwwwwww. Widzicie te wesołe iskierki w spojrzeniu Xabiego? Widzicie tą czystą radość w szerokim uśmiechu Steve'a? Widzicie jak się obejmują? Widzicie ray-bany? To uczucie nigdy nie przeminie, a to najbardziej urocza rzecz jaką widziałyście w tym tygodniu. Zdecydowanie.
*** Pewnie też miliony raz przejrzałybyśmy wszystkie fotki Torresa celebrującego na swój niecodzienny, a co za tym idzie, niesamowicie uroczy sposób swój największy sukces w klubowej karierze, trochę marudząc, że jego piegi ładniej prezentowały się na tle Pucharu Świata, ale ostatecznie dochodząc do wniosku, że ewentualnie ten z Ligi Mistrzów też ujdzie. I na pewno pokazałybyśmy Wam wszystkie nasze ulubione.
...w wersji z medalem też...
I rzekłybyśmy pełne dumy: Gratulacje Dzieciaku!
*** W razie jakby WAG wciąż były naszym jednym zmartwieniem w kontekście hiszpańskich byczków, pomęczyłybyśmy Was fotkami jak Piqueira rozkosznie spędzała czas wolny na wspólnym wypadzie do położonego niedaleko Barcelony, Lloret de Mar i jak Kolumbijka odnalazła w sobie wewnętrznego Kobe'ego Bryant'a.
Gry wideo? Spoko, Shaq, w Juracie też na pewno do pogrania się jakieś znajdą. Spakuj czapkę z daszkiem, na wszelki wypadek. Ewentualnie dorzuciłybyśmy jeszcze Sergia i Lanę, którzy, rozpromienieni bardziej od słońca tego popołudnia, wspólnie spacerując po ekskluzywnych madryckich butikach postanowili uzupełnić swoją garderobę przed podróżą do Polski.
No przecież trzeba się jakoś na plaży w Juracie prezentować, prawda, Lara?
*** Gdyby widok innych piłkarzy tradycyjnie zajeżdżających na parking w Las Rozas w pierwszym dniu zgrupowania nie rozrywał nam serca na kawałki tym, że nie ma wśród nich pana w różowej koszulce i z przecinkiem, to pokusiłybyśmy się o niewybredne komentarze na temat ich małej rewii mody:
...że Santi Cazorla postanowił zostać pierwszym oficjalnym ambasadorem tkaniny zwanej jeansem, na terenie Hiszpanii.
...że Iker tym razem poszedł w ogóle na całość i ukradł Sarze nie jedną, ale aż dwie (!!!) torebki. W tym jedną od Luisa Vuittona.
...ale uratował się ładnym grafitowym sweterkiem na guziki, więc wyrównał na remis.
...że u Xabiego remisu nie było. Był za to pogrom/goleada/czy jak tam wolicie. Stary sprawdzony zestaw - biały t-shirt, czarny sweter w serek, jeansy - stara sprawdzona nasza reakcja też była - zaparcie tchu w piersiach na 4,454 sekundy.
...dodałybyśmy jednak, że Raul Albiol znalazł w nim najwyraźniej modowego mentora, którego wiernie postanowił naśladować.
...że za to Jesusowi przydałby się podobny mentor. Taki potencjał, taki kolor oczu, taka ciachowość - a tu jedna koszulka z długim rękawem w kolorze żywego seledynu i buuuum. Wszystko zmarnowane.
...i przez te fioletowe esy-floresy nawet nie ma co zbierać.
*** Może zrobiłybyśmy kolejne "Awwww" albo kolejne 3856438 "Awwww" przez kolejne twitterowe zdjęcie. Tym razem Bojana, który nie ma litości dla naszych wrażliwych na prawdziwe uczucia serca i dodał zdjęcie. Jakie? Niby niewinne, niby z kolegą przy niewinnej czynności picia koktajli podczas niewinnego popołudnia w kafejce, ale... podpis i ujawnienia tożsamości ów "kolegi" niszczy całą tą niewinności i przeradza w bromance'owy raj. "Z kimś, kto jest dla mnie jak brat... Bardzo się cieszę, że znowu Cię widzę, Jona!"
*** Na koniec, gdyby oczywiście wszystko było tak jak powinno, to uczyniłybyśmy to takim jeszcze bardziej i zamieściły swoje wrażenia z wizytacji w szkółce Profesora Xabiego.
Ale nie jest tak. Świat jest okrutny, Bóg Piłkarskich kontuzji nie ma litości, a nam trochę chce się płakać, gdy pomyślimy o hiszpańskich byczkach na EURO bez Villi, Na EURO w Polsce. Dlatego żeby zachować resztki poczucia sensu istnienia, w tych najcięższych "odwołajcieToEuro!!" chwilach kryzysu lubimy sobie wyobrażać, że David nie pojedzie na EURO i nie da się porwać redaktorce Marinie do Vegas, bo on do tego Vegas został już przez kogo innego porwany.