Udany start Niemców, problemy Włochów, czyli pierwszy dzień bitwy o Londyn za nami

Z turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Sofii zrobiły nam się małe mistrzostwa Europy.

I wcale nas tutaj nie ponosi, bo w Bułgarii, wyłączając Polskę i Rosję, o Londyn rywalizuje teraz absolutna czołówka kontynentu. Na inaugurację turnieju gospodarze zlali bezlitośnie w trzech setach Słowenię, równie łatwo poszło Niemcom w meczu z wcale przecież nie najsłabszą Słowacją. Ten mecz przyniósł nam dwie niespodziewane a bardzo miłe obserwacje:

1) Czy nas oczy nie mylą? Czyżby Dżordż ciągle miał na ręce...

Tak! Opaski Resovii! How cool is that?

embed

2) Skąd Niemcy wytrzasnęli przystojnego rozgrywającego?!

Simon Tisher. Zapisane.

Tymczasem prawdziwe emocje nadeszły dopiero wieczorem. W ostatnim meczu Włosi po niezwykle pasjonującej walce i tie - breaku pokonali prowadzonych przez Daniela Castallaniego Finów. Nie mamy wielkiego doświadczenia w trzymaniu włoskiej strony, ale kibicować przeciwko Michałowi Łasko? Nigdy.

Dziś przed nami kolejne mecze, jeden już się nawet rozpoczął - Niemcy są na dobrej drodze do utrzymania zwycięskiej passy i prowadzą z Finami 2:0 (UPDATE :spotkanie zakończyło się ostatecznie rezultatem 3:1). O 17.00 rozpocznie się mecz Hiszpanii ze Słowenią, dwie i pół godziny później na boisko wybiegną Bułgarzy i Serbowie. Chyba trzeba będzie oglądać.

Na koniec zajrzymy jeszcze za ocen, gdzie bacznym okiem przyglądamy się poczynaniom reprezentacji USA w ich turnieju kwalifikacyjnym. Na razie wszystko idzie zgodnie z planem, tym razem ofiarą pogromu padła Kostaryka.

(Ale i tak trzeba ich podziwiać. My w obliczu takiego bloku od razu położyłybyśmy się na boisko).

embed
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.