"Bartman przyjmujący już nie istnieje"

Były zawodnik Jastrzębskiego Węgla opowiada o kulisach swojej zaskakującej decyzji.

Tak jak już to wcześniej wielokrotnie pisano/mówiono, rozwiązanie kontraktu z Jastrzębskim Węglem było jedynie pochodną decyzji o zmianie pozycji na boisku. Zbyszek postanowił, że tak jak w reprezentacji, od teraz będzie grać na pozycji atakującego, a odkąd jego dotychczasowy zespół przedłużył współpracę z Michałem Łasko, jasne stało się, że w Jastrzębskim nie ma już dla niego miejsca.

Nie wyobrażam sobie, żebym miał być drugim atakującym. Mam występować w kadrze, więc nie mogę stać w kwadracie dla rezerwowych. Jestem bardzo wdzięczny prezesowi Zdzisławowi Grodeckiemu, który pokazał wielką klasę. Pozwolił mi odejść, bo chcę się rozwijać - mówi Bartman w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

Siatkarz przyznaje, że nie rozgląda się teraz gorączkowo za nowym klubem, czeka na Ligę Światową i rozwój wypadków. Potwierdza jednocześnie, że oferty (również te zza granicy) już się pojawiały, ale kluby zgłaszały się do niego jako do przyjmującego, a "Bartman przyjmujący już nie istnieje".

W rozmowie pojawia się również wątek roli trenera Anastasiego w tej małej rewolucji w sportowym życiu Bartmana. Sam zainteresowany wpływ ten podkreśla bardzo mocno.

Selekcjoner zrobił mi w życiu rewolucję. Wątpię, by kto inny zaryzykował tak jak on i wystawił mnie na ataku. Do tego trzeba mieć jaja i ogromną wiedzę. Andrea posiada dar, który pozwala mu dostrzegać w zawodnikach coś więcej i do tego potrafi być do bólu konsekwentny. Pewnie gdyby nie on, nigdy bym nie grał w ataku. Tu nie chodzi o wybór koloru koszuli, tylko o moją przyszłość. Stanąłem na rozdrożu i poszedłem tam, gdzie wskazał mi Anastasi.

Jak coś, będzie na kogo zwalić.

Wierzmy zatem w mądrość Andrei Anastiasiego i, tak jak Zbyszek, czekajmy na rozwój wypadków.

A całą rozmowę z siatkarzem przeczytać możecie tutaj>>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.