Ojojoj, ktoś tu ma chyba kaca moralnego. Ale zacznijmy od przypomnienia o co w całej sprawie chodzi. W czwartym secie wczorajszego drugiego spotkania finałowego przy stanie 14:13 dla Resovii Paul Lotman uderza w aut. Widzą to wszyscy - sędzia główny, siatkarze, kibice w hali i przed telewizorami, komentatorzy. Kapitan gości prosi jednak o wideoweryfikację i bum - sędzia techniczny absolutnie błędnie dopatruje się bloku Bartka Kurka i przyznaje punkt Resovii. I wtedy na parkiecie zaczyna się piekło, do protestujących siatkarzy przyłącza się trener Nawrocki, który upomniany zostaje żółta kartką, a w konsekwencji zamiast remisu nagle robi się 16:13.
Po przerwie technicznej Skra gra już tak, jakby chciała w ramach protestu przegrać o do końca seta zdobywa już ledwie dwa punkty. Prawdziwa awantura rozpętuje się tuż po końcowym gwizdku. Siatkarze i sztab oblegają stolik sędziowski, - Pan już raz nas okradł z awansu do finału Pucharu Polski - w stronę Andrzeja Lemka, szefa polskich sędziów krzyczą.
Kiedy emocje już nieco opadły, kapitan Skry Mariusz Wlazły przyznał, że tak naprawdę nie wiadomo czy ten punkt coś by zmienił i nie ma co zrzucać winy za porażkę na sędziów, ale rozgoryczenie w jego głosie było ciągle mocno odczuwalne.
Kiedy emocje opadły jeszcze bardziej, władze klubu postanowiły wystosować oświadczenie w sprawie i przeprosić za zachowanie swoich podopiecznych:
Z całością oświadczenia możecie zapoznać się na stronie Skry . Jak oceniacie taką inicjatywę?
UPDATE: Oświadczenie zniknęło ze strony Skry. Jak myślicie, dlaczego?