Coś... co trudno jest opisać, a nawet, jeśli by się udało, to ten opis nie powinien być publikowany przed 22.00. W dużym uproszczeniu, czujemy się trochę tak:
Przy czym, niestety, to my jesteśmy Lilly...
(trzy godziny i dwanaście szklanek zimnej wody później)
No dobrze, abstrahując od tego, że te zdjęcia są strasznie hot i uruchamiają niewyeksplorowane dotąd zakamarki naszych umysłów (tak Rafo, możesz czuć się zagrożony), to, z czysto zawodowego i obiektywnego punktu widzenia - są po prostu baaaaardzo ładne, bardzo dobrze zrobione, i pękamy z dumy, że nasza Isia ma taką fajną sesję. Zdjęcia pochodzą z Facebooka tenisistki, a stoją za nimi (czapki z głów) fotografowie i styliści 'Twojego Stylu'. Nie, serio, nikt jeszcze nigdy nie wyglądał tak seksownie w męskich kalesonach.
Ale, ale, żeby nadać naszemu tekstowi jakieś sportowe uzasadnienie - trwa przecież turniej w Miami, na którym nasza Isia pokonuje bezproblemowo dosyć anonimowe rywalki (wśród których była jednak rewelacja turnieju 18-letnia Hiszpanka Garbina Muguruza-Blanco), teraz jednak przyjdzie jej się zmierzyć z samą Venus Williams. Była królowa kortów nie jest wprawdzie w najwyższej formie, ale w drodze do ćwierćfinału wyeliminowała Anę Ivanović, no i, zawsze pozostaje jednak Venus Williams - typem silnej zawodniczki, z którą Agnieszce gra się wyjątkowo niewygodnie. Isia pokonała Venus tylko raz, w Luksemburgu w 2006 roku, ale Amerykanka grała wtedy z kontuzją.
- mówi Wojciech Fibak w rozmowie z Jakubem Ciastoniem . I dodaje, że Isia ma szansę wygrać, jeśli 'wyczeka' błędy rywalki. A szansa na owe błędy jest spora: Venus wraca po dłuższej przerwie i ciężkiej chorobie, miała po drodze trudne przeciwniczki: Petrę Kvitovą, Anę Ivanović - będzie więc zmęczona i Radwańska powinna to wykorzystać. Trzymamy kciuki.