Cóż dziewczęta, wygląda na to, że Wayne podjął rękawicę rzuconą przez Jacka Wilshere'a

W pojedynku na najrozkoszniejszego pierworodnego rzecz jasna.

No tak, dziewczęta, powinnyśmy byłe się domyśleć, że ten koń, podarte jeansy i podejrzanie zadowolony uśmiech to są ostrzeżenia . Dla nas. O tym, że Roo wkroczył na wojenną ścieżkę ze swoim kolegą z obozu rywali, Jackiem Wilshere'm, w której stawką są miliony fanów, setki komentarzy i wieczna twitterowa chwała. Przynajmniej w naszym pokrętnym rozumowaniu. Wayne przyjrzał się wszystkiemu co Jack prezentuje na swoim profilu i teraz chce to samo zaprezentować na swoim. To samo tylko, że większe, oryginalniejsze, lepsze. Jack miał swoje dwa skromne mopsy , to Wayne odpowiedział poszarpanym jeansami pięknym, szlachetnym, rasowym koniem.

Nie skończyło się tylko na zwierzętach, w tę nieczystą grę zostały włączone też dzieci. Jack znokautował nas fotką małego Archiego przebranego w trykot Kanonierów w wersji mini ... to Wayne nie mógł inaczej jak i podjąć również tę rękawicę. Co tam jednak zwykły meczowy trykot, toż to mało oryginalne, w ogóle nie pomysłowe, zero fantazji i polotu. Nie to, co na przykład przebranie Harry'ego Pottera, prawda? No, ale to nie wszystko, pozostała jeszcze kategoria "śmiertelna słodycz", gdzie Archie robił pogrom ze swoimi wielkimi brązowymi oczętami, a gdzie Kai na Rooney'owym twitterze startuje z błękitnymi ukrytymi za okrągłymi okularami i rozkoszną blond grzyweczką. Jesteście gotowe? Wstrzymałyście oddech? Przygotowałyście palce na klawiaturze przy "A" i "W"? A zatem... oto mały Kai:

embed

Awwwwwwww....

A miałyśmy takie dobre chęci, chciałyśmy porządnie zabrać się do pracy, skoncentrować odpowiednio, w końcu dziś poniedziałek... ale nie możemy. Instynkt macierzyński dokładnie w tej chwili wniebogłosy krzyczy nam prosto w nasze ucho i skutecznie uniemożliwia jakąkolwiek pracę/koncentrację czy w ogóle konstruktywne czynności. No może, poza czytaniem Harry'ego Pottera. Dzięki, Kai, Dzięki Roo.

PS Albo dzieciak podkradł róż z kosmetyczki mamusi, albo odziedziczył te firmowe rumieńce po swoim tacie, a jeśli to drugie, to robimy jeszcze większe "Awww".

PPS Czy tylko my miałyśmy, że (oczywiście po kilku godzinach przeznaczonych na "Awww") na widok tego zdjęcia wykrzyknęłyśmy: "OMG! Kai! Kiedy ty tak dziecinko wyrosłeś?". Nie wiedzieć czemu w kontekście syna Rooney'a zatrzymałyśmy się na etapie tajemniczego zawiniątka tulonego przez Coleen. Chyba się starzejemy. I my. I nasz serwis.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.