Tom Hilde wraca na skocznię i to w jakim stylu!

Niecałe dwa miesiące po fatalnym upadku w Obersdorfie, w którym Tom złamał kręgosłup, dzielny Hildziak wrócił na skocznię, wygrywając wczorajsze kwalifikacje do konkursu w Klingenthal. Chapeau bas.

Drżałyśmy ze strachu, słysząc pierwsze diagnozy: :" złamany kręgosłup ". Podniosłyśmy się nieco na duchu, widząc, jak Tom dzielnie przyszedł na konferencję prasową w Obersdorfie z uśmiechem na twarzy. Odetchnęłyśmy z ulgą, słysząc, że nie będzie potrzebował operacji . W końcu pierwsze skoki Toma (te jeszcze na sali gimnastycznej) napawały nas olbrzymim optymizmem.

Ale takiego zakończenia tej historii nie spodziewałyśmy się w najśmielszych snach. Świetnej formie naszego rekonwalescenta nie dało się zaprzeczyć już we wtorkowych treningach, w których uzyskiwał 140 i 137,5 m.

W kwalifikacjach Tom potwierdził, że po mrożącej krew w żyłach kontuzji nie ma śladu, skacząc 136,5 m i zajmując pierwsze miejsce.

Nawet słabszy nieco skok Kamila Stocha (122 m) nie był w stanie zepsuć nam humoru. Musimy też przyznać, że awans wszystkich Polaków do konkursu, co niewątpliwie jest dużym osiągnięciem naszej drużyny, też przeszedł troszkę koło nas.

Kiedy widzi się takie powroty, można tylko obetrzeć łezkę, która się w oku zakręciła.

 

I tylko szkoda, że zaplanowany na dziś konkurs został odwołany z powodu fatalnej pogody, która jak widać nie oszczędza nie tylko nas. Ale już w najbliższy weekend zawody w Obersdorfie (tak - znów tam), które miejmy nadzieję dojdą do skutku. Może jakieś podium dla Hildziaka na początek?

UPDATE: Dzisiejsze zawody zostaną rozegrane jutro. Startujemy już o 9.00 z serią próbną, a o 10.00 rusza prawdziwa rywalizacja i pierwsza seria konkursowa.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.